Następnego dnia po południu udałam się do mojego chłopaka.
- Bonnie, a co Ty tutaj robisz? - zapytałam zdziwiona widząc moją przyjaciółkę pod domem Reusa.
- Erik dzwonił i mówił, żeby przyjść do Marco.
- Oni coś kombinują? - zapytałam patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem.
- Na to wygląda. - wzruszyła ramionami po czym się zaśmiałyśmy.
Doszłyśmy do drzwi i nacisnęłam na dzwonek. Po chwili w progu pojawił się Marco.
- Cześć dziewczyny. Zapraszam. Aa i wesołych świąt. - uśmiechnął się do nas i przytulił.
- Wzajemnie. Erik już jest? - zapytała Bonnie.
- Jestem Kochanie! - usłyszałyśmy z salonu.
- Oo Fabi i Lisa też są. - powiedziałam zdziwiona wchodząc do salonu.
Aa tak nie wspomniałam, że Fabi znalazł swoją miłość. Nazywa się Lisa i jest z równoległej klasy. Mijali się codziennie od 3 lat na korytarzu, a dopiero teraz zwrócili na siebie uwagę. Lisa jest miłą i pogodną dziewczyną. Od razu złapałyśmy wspólny język.
- Cześć wam. - powiedział Götze.
- No to skoro już jesteśmy wszyscy w komplecie no to możemy wam coś oznajmić. - powiedział Marco.
- Mamy się bać? - zapytała Lisa stając obok mnie i Bonnie.
- Właśnie chłopaki co wy kombinujecie? - zapytałam krzyżując dłonie na piersi. - Jesteście w ciąży! Przyznać się! - zmrużyła oczy.
- Tak z trojaczkami Bonnie! - odpowiedział jej Fabi wywracając oczami.
- To by się zgadzało. Przytyłeś ostatnio. - pokazała mu język.
- Nic strasznego dziewczyny. Nie panikujcie. Chodzi o to, ze razem z chłopakami chcielibyśmy. - przerwał ich wymianę zdań Erik.
- Spędzić z wami sylwestra. - odezwał się Fabi.
- Na Ibizie. - dokończył Marco. - Wycieczki są już wykupione, więc wystarczy, że za 3 dni spakujecie walizki i możemy jechać. - dodał.
- Na Ibizie? - zapytałam w szoku.
- Za trzy dni? - włączyła się Bonnie.
- Czy wyście oszaleli?! - dołączyła Lisa.
- Ale dziewczyny. O co wam chodzi? - zapytał ostrożnie Fabi.
- Przecież my nie mamy ciuchów! - krzyknęłyśmy wszystkie razem.
Chłopaki przez chwilę patrzeli na nas po czym zaczęli się śmiać. My po chwili do nich dołączyłyśmy.
- Czyli się zgadzacie? - zapytał Marco gdy już się uspokoił.
- Zgadzamy się. Tylko powiedzcie ile mamy się dołożyć. - odezwałam się.
- Nic. To jest prezent świąteczny od nas dla was. - powiedział Erik.
- Na prawdę? - zapytała Bonnie patrząc na niego.
- Na prawdę. - uśmiechnął się do niej.
Każda z nas podeszła do swojego wybranka, aby go mocno ucałować. Następnie spędziliśmy resztę wieczoru omawiając plany naszej wycieczki.
- Oo matko jak tu pięknie. - odezwałam się po dotarciu do hotelu na Ibizie.
- Chłopaki przeszliście samych siebie. - zachwycała się Lisa.
- Ann czy ja śnie? Możesz mnie uszczypnąć? - zapytała mnie szeptem Bonnie czym doprowadziła mnie do wybuchu śmiechu.
- Co jest? - zapytał się Erik stojący obok nas.
- Nic, nic. - ucięłam krótko.
Marco zameldował nas w 3 pokojach, które znajdowały się obok siebie.
- To widzimy się za godzinę w lobby i idziemy pozwiedzać miasto. - powiedział Fabi.
Wszyscy mu przytaknęliśmy i udaliśmy się do swoich pokoi, aby się odświeżyć po podróży.
- Dziękuję. - powiedziałam obejmując Marco, gdy zamknęliśmy drzwi.
- Za co? - zapytał zdziwiony.
- Tu jest przepięknie. - odpowiedziałam i złożyłam na jego ustach pocałunek.
Trwaliśmy w tym pocałunku kilka minut. W końcu postanowiłam zakończyć nasze czułości.
- Idę. Wziąć. Prysznic. - powiedziałam próbując się oderwać od blondyna.
- Nie puszczę Cię tak łatwo. - zaśmiał się.
- To co mamy wziąć razem prysznic? - zapytałam.
- Ooo bardzo dobry pomysł. - uśmiechnął się cwaniacko do mnie.
- Oj Reus, Reus jak Ty całe życie kombinujesz. - powiedziałam wzdychając.
Odeszłam do niego, wzięłam swoją walizkę, którą położyłam na łóżku i wyjęłam z niej ubrania oraz kosmetyczkę.
- No idziesz? - zapytałam stojąc w drzwiach do łazienki.
- Tak, tak już. - odpowiedział i po chwili znalazł się obok mnie.
Odświeżeni po około godzinnym prysznicu i spóźnieni kilka minut zbiegliśmy do lobby, gdzie czekali już na nas nasi przyjaciele.
- Dłużej się nie dało? - zapytał niecierpliwie Erik.
- Stary to tylko kilka minut. - zaśmiał się Marco.
- Możemy już iść? - wtrąciłam się.
- Tak idziemy. - odpowiedziała Bonnie.
Zwiedzaliśmy miasto około dwóch godzin, kiedy zmęczeni postanowiliśmy wracać do hotelu by zjeść kolację.
- To co zamawiamy? - zapytała Lisa, gdy każdy siedział na swoim miejscu.
- Ja poproszę jakąś sałatkę. Jest tak gorąco, że nie chce jeść nic cięższego. - odezwałam się wyglądając zza karty dań. - Chłopaki co wy tam widzicie? - zapytałam marszcząc brwi i spoglądając w kierunku, w który patrzeli.
- Nic, nic tak tylko sobie gadamy. - odezwał się szybko Fabian.
- Szeptem? - podejrzliwie na nich spojrzałam. - Jakieś sekrety przed nami macie. - zaśmiałam się.
- Jakie tam sekrety. - odpowiedział Erik.
- Marco, a Ty co zamawiasz? - zwróciłam się do Reusa, który nadal wpatrywał się w menu.
- Hmm ja to samo co Ty. Nie czuję się, aż tak głodny. - uśmiechnął się do mnie.
- To jak wszyscy wybiorą to my pójdziemy zamówić. - spojrzałam na Bonnie i Lisę.
- Nie no jak to tak. My pójdziemy. Prawda chłopaki? - zapytał Fabi.
- Tak Fabian ma rację. - odpowiedział Erik.
- Skoro chcecie. - odpowiedziała Bonnie wzruszając ramionami.
5 minut później chłopaki udali się złożyć nasze zamówienia.
- Co oni tak długo... - ucięła Bonnie. - Ja już wiem co oni tak chętnie chcieli iść zamówić jedzenie. - dokończyła.
- Co? - zapytałyśmy równo z Lisą i odwróciłyśmy się. - A to mendy. - powiedziałam.
Chłopaki zamiast zamawiać dla nas jedzenie stali i rozmawiali zaciekle z jakąś dziewczyną. Ładną dziewczyną.
- Ale zobacz Ann, Marco nie jest nią jakoś szczególnie zainteresowany. Tamci dwaj nadają jak katarynki, a Marco stoi obok nich i nic nie mówi. - powiedziała Bonn.
- Ale ta panna lustruje go wzrokiem. - odezwała się Lisa.
- Kogo? - zapytała Bonnie.
- No Marco. Nie widzisz, że gdyby mogła to chłopak by już ubrań nie miał? Ja bym sobie z nim na poważnie pogadała, gdybym była na Twoim miejscu. - zwróciła się do mnie.
- Ale o czym? - zapytałam obojętnie.
- No właśnie Lisa co Ty chcesz. Raczej to my musimy pogadać z naszymi chłopakami. Jakby nie było Marco ją totalnie olewa. - zaśmiała się.
- Oo idą nasze zamówienia. - powiedziałam widząc Marco zmierzającego do nas.
- A gdzie chłopaki? - zapytała Bonnie udając, że nic nie widziała.
- Już jesteśmy. - odpowiedział Erik.
- Już sobie pogadaliście z nową koleżanką? Fajna jest? - zapytała z wyraźną złością Lisa.
- Oo tak ma na imię Ivett, jest stąd i powiedziała... Ałł. Co jest?! Odbiło Ci?! - przerwał Fabi swoją wypowiedź zapewne nadepnięty przez Erika.
- Sorki myślałem, że to pająk. - odezwał się Durm.
Spojrzałam na Lisę, która już kipiała ze złości.
- Biedny Fabi. - szepnęłam do Bonnie. - Jak zostaną sami to już po nim. - zaśmiałam się.
- Ja sobie z Erikiem też pogadam. - odpowiedziała poważnie.
- Daruj mu.
- Zależy od tego jakie wyjaśnienie mi przedstawi. - zaśmiała się.
Po skończonej kolacji udaliśmy się do swoich pokoi. Marco poszedł do łazienki, a ja wyszłam na taras, z którego rozchodził się widok na większą część miasta. Pogrążona w myślach nawet nie zauważyłam kiedy dołączył do mnie Reus.
- O czym tak myślisz? - zapytał przytulając mnie.
- A tak sobie myślę. Nadal nie wierzę, że tu jestem. W ogóle nie wierzę, że moje życie się tak zmieniło odkąd przeprowadziłam się do Dortmundu. - odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
- Kochanie uwierz, że to wszystko jest na prawdę. Jesteśmy tu razem, szczęśliwi no i czego chcieć więcej. - pocałował mnie w czubek głowy. - Chodźmy już spać mieliśmy dzisiaj męczący dzień. - powiedział zmieniając temat.
- Tak masz rację. Sen nam dobrze zrobi. - powiedziałam po czym weszliśmy do środka i udaliśmy się spać.
Rano obudziło mnie natarczywe dzwonienie telefonu Marco.
- Ei telefon. No odbierz, bo chce spać. - mamrotałam szturchając blondyna.
- Niee chce mi się jak chcesz to sama odbierz, a jak nie to zaraz sam przestanie dzwonić. - odpowiedział mi i obrócił się na drugi bok.
Chciałam zignorować dzwonienie, ale osoba po drugiej stronie była bardzo upierdliwa. Oparłam się na łokciach, żeby zlokalizować dzwoniące urządzenie. Dostrzegłam telefon na szafce obok Marco. Chcąc nie chcąc musiałam jakoś go dosięgnąć. Wdrapałam się więc na niego, aby sięgnąć telefon.
- Mała no uważaj na mnie. - marudził.
- Duży mogłeś sam odebrać. - odgryzłam się. - Halo?
- No co wy nie odbieracie? Małe Reusiątka sobie robicie? - usłyszałam Fabiego po drugiej stronie.
- Götze, a w zęby chcesz? Nie jestem pewna czy Lisa będzie zadowolona z bezzębnego faceta. - powiedziałam.
- Dobra luz, luz. Wstawać i idziemy na basen. - zarządził.
- Za pół godziny dołączymy.
- Ok to widzimy się nad basenem.
Rozłączyłam się i położyłam z powrotem.
- Marco wstajemy. - odezwałam się dźgając go w bok.
- Niee jeszcze chwila. - odpowiedział i objął mnie uniemożliwiając wydostanie się.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu na którym widniała godzina 10.
- Jest godzina 10 ja nie mam zamiaru przeleżeć całego dnia. Skoro Ty tak to proszę bardzo. - powiedziałam i wydostałam się z jego uścisku. - Na pewno będzie tam jakiś fajny chłopak to się mną zaopiekuje jak pokaże się sama. - powiedziałam i zamknęłam się w łazience.
- Co?! Jaki chłopak?! Nikt się Tobą nie będzie opiekować! - zza drzwi usłyszałam jak Marco zrywa się z łóżka co wywołało u mnie stłumiony śmiech. - Otwórz te drzwi! - zaczął pukać nerwowo.
- Jak wezmę prysznic. - krzyknęłam śmiejąc się i odkręcając kurki.
Pół godziny później zmierzaliśmy razem z Marco nad basen znajdujący się w hotelu. Odnaleźliśmy na miejscu naszych przyjaciół i przysiedliśmy się do nich.
- Cześć śpiochy. - odezwała się wesoło Bonnie.
- Albo i nie śpiochy. - powiedział Fabi poruszając znacząco brwiami.
- Pilnuj siebie. - pokazałam mu język. - Wy nie pływacie?
- Na razie nam się nie chce. - wyjaśniła Lisa.
- A nam tak. - odezwał się Erik. - Marco idziesz?
- A Ty idziesz kochanie? - zapytał mnie.
- Nie zostanę z dziewczynami. Potem dołączymy. - uśmiechnęłam się.
Chłopaki ruszyli do wody, a my zaczęłyśmy się wygrzewać na słońcu i rozmawiać na każdy temat.
- Oo zobaczcie kto idzie. Nowa koleżanka naszych chłopaków. - powiedziała z sarkazmem Bonnie.
- Dziewczyny wam nadal nie przeszło? - zapytałam zamykając oczy i kładąc się na leżaku.
- Może i nam przeszło, ale Tobie zaraz może nie przejść. - odezwała się Lisa.
- Co? O czym Ty mówisz?
- No zobacz.
Podniosłam się opierając na łokciach i zobaczyłam Marco rozmawiającego z tą dziewczyną. Nie powiem, żeby mi się to spodobało, ale postanowiłam na razie nie dawać tego po sobie poznać tylko obserwowałam co wyniknie z ich rozmowy. Wyglądało to dosyć zabawnie. Marco starając się być miły słuchał co dziewczyna do niego mówi, jednocześnie odsuwając się od niej dyskretnie. Z kolei blondynka przysuwała się coraz bliżej Marco uśmiechając się zalotnie. Obok nich stali Erik z Fabianem patrząc z zazdrością na Marco. W końcu gdy dziewczyna zbliżyła się na niewielką odległość do mojego chłopaka i położyła mu dłoń na ramieniu ten mówiąc jej coś odpłynął dalej zostawiając ją sama. Po chwili blondyn znalazł się obok mnie.
- Idziemy pływać. - zarządził i nie czekając na moją odpowiedz, podniósł mnie i pobiegł prosto do wody.
- Marco nieeee! - krzyknęłam, a po chwili znaleźliśmy się w wodzie.
Wypłynęłam na powierzchnię, otarłam oczy i poszukałam Marco. Znalazłam go kawałek dalej śmiejącego się ze mnie. Podpłynęłam do niego i ochlapałam wodą.
- Głupek! - skarciłam go i po chwili i ja zaczęłam się śmiać.
Na brzegu basenu zobaczyłam tą dziewczynę, która rozmawiała chwilę wcześniej z Marco. Postanowiłam jej pokazać dobitnie, że Reus nie jest dla niej dostępny. Zbliżyłam się do chłopaka, objęłam go i złożyłam na jego ustach gorący pocałunek. Gdy się od siebie odsunęliśmy spojrzałam na dziewczynę, która błyskała we mnie piorunami.
- Jesteś mój. - szepnęłam mu do ucha.
- Widziałaś? - zapytał.
- Wszyściutko. - odpowiedziałam i przygryzłam mu lekko ucho.
- Mmm ktoś tu jest zazdrosny. - zaśmiał się.
- Zazdrość to ostatnie co mnie tu może dopaść. Po prostu koleżanka musi zrozumieć, że nie ma u Ciebie szans.
- No oczywiście, że nie ma. Chociaż chciała zaprosić mnie na drinka.
- Ehem. - odchrząknęłam głośno.
- No żartuje głuptasie, żartuje. - zaśmiał się.
- Ja mam nadzieję, że żartujesz. - odpowiedziałam i odpłynęłam do niego.
Po kilku godzinach spędzonych nad basenem udaliśmy się na obiad, a wieczorem do pobliskiego klubu. Na szczęście owej dziewczyny tam nie spotkaliśmy.
Nadszedł w końcu 31 grudnia. Ostatni dzień tego zwariowanego roku, w którym tyle się zmieniło. Moje całe życie obróciło się o 360 stopni. Nie wiedziałyśmy z dziewczynami dokąd zabierają nas nasi partnerzy, kolejna niespodzianka. Spędziłyśmy więc cały dzień na szykowaniu się do tego wieczoru.
- Dziewczyny ile jeszcze tam będziecie? - do drzwi od pokoju Bonnie i Erika zaczął dobijać się Marco. - Spóźnimy się.
- No dajcie nam jeszcze minutkę. - odpowiedziała mu Bonn.
- Mówiłyście to samo 5 minut temu. - odezwał się.
- Już. - powiedziałam i otworzyłyśmy drzwi gotowe do wyjścia.
- Wow. - powiedział Marco stojąc i gapiąc się na nas. - Wyglądacie obłędnie. - dopowiedział.
- Dziękujemy. - powiedziała Lisa uśmiechając się i razem z Bonnie ominęły go i ruszyły na dół.
- A Ty jesteś najpiękniejsza. - szepnął mi na ucho i pocałował.
- Poganiałeś nas, a teraz Ci się na amory zebrało. Ruszać się gołąbeczki. - krzyknęła Bonnie.
- Dziękuję. - odpowiedziałam rumieniąc się.
Ruszyliśmy za dziewczynami, by po chwili dołączyć do Erika i Fabiana. Wsiedliśmy do taksówek i ruszyliśmy.
- Kochanie mogę mieć do Ciebie prośbę? - zapytał Marco.
- Jasne, że tak. - uśmiechnęłam się do niego.
- Muszę zawiązać Ci oczy. - uśmiechnął się lekko.
- Czy to konieczne? - jęknęłam.
- Wydaje mi się, że tak. Bonnie i Lisa też będą miały zasłonięte.
- Ehh niech będzie. - westchnęłam i odwróciłam się tyłem do Marco, aby mógł zawiązać moje oczy. - Tylko nie pozwól mi się wywalić. - zastrzegłam.
- Nigdy Ci na to nie pozwolę. - odpowiedział i pocałował mnie w ramię.
Gdy dojechaliśmy na miejsce Marco pomógł wysiąść mi z auta i prowadził w nieznanym kierunku. Słyszałam z daleka dobiegającą muzykę, która z każdą chwilą robiła się wyraźniejsza.
- Daleko jeszcze? - zapytałam.
- No właśnie. Nie lubię, aż takich niespodzianek. - narzekała Bonnie.
- Już prawie jesteśmy. - odezwał się Erik.
- Uwaga. - powiedział Marco. - Chłopaki ściągamy opaski. - zarządził.
Marco odwiązał opaskę z moich oczu. Znajdowaliśmy się na statku, z którego rozchodził się widok na całe miasto.
- O matko jak tu pięknie. - zapiszczała Lisa.
Ja byłam pod takim wrażeniem, że nie umiałam wypowiedzieć słowa. Odwróciłam się tylko do Marco, który stał za mną i najmocniej jak umiałam przytuliłam go.
- Łoo udusisz mnie. - zaśmiał się blondyn.
- Kocham Cię wiesz? - zapytałam patrząc mu głęboko w oczy.
- Wiem. Ja Ciebie też. - odpowiedział i pocałował mnie.
- No to co teraz idziemy się bawić a za 4 godziny witamy nowy rok. - powiedział Fabi.
Weszliśmy do sali, gdzie było mnóstwo ludzi. Bawiliśmy się tak dobrze, że nawet nie zauważyliśmy, że zostało nam jeszcze 5 minut starego roku.
- Musimy już wyjść na zewnątrz. - podszedł do nas Fabi.
Ruszyliśmy za Götze po drodze zabierając kieliszki z szampanem. Stanęliśmy przy barierce statku i rozpoczęliśmy odliczanie do nowego roku.
- 10,9,8,7,6,5,4,3,2,1 Szczęśliwego Nowego Roku! - wykrzyknęliśmy wszyscy razem.
Nad naszymi głowami zaczęły ukazywać się kolorowe fajerwerki. Wyściskałam się z dziewczynami, składając sobie na wzajem życzenia. Potem przyszła kolej na Fabiana i Erika, a na końcu na Marco.
- Szczęśliwego Nowego Roku. - podeszłam do niego stukając się kieliszkami.
- Szczęśliwego Nowego Roku. - uśmiechnął się do mnie po czym zaczęliśmy się całować. - Oby ten i kolejne były nasze wspólne. - dodał, gdy odsunęliśmy się od siebie.
~Marco~
Nasze krótkie wakacje tak samo jak i sylwester minęły, nawet nie wiem kiedy. W końcu przyszedł czas powrotu do Dortmundu.
- Nie chce wracać. - odezwała się Ann siadając na łóżku i wrzucając byle jak koszulkę do walizki. - Może tu zamieszkamy? - zapytała z nadzieją w głosie.
- Bardzo chętnie, ale wiesz, że Twoi rodzice się na to nie zgodzą. - zaśmiałem się.
- Ehh no tak. Tęskniłabym za nimi. I jeszcze Ty masz drużynę i w ogóle. - odpowiedziała i spojrzała w okno.
- Na starość się tu przeprowadzimy. - zażartowałem siadając obok niej.
- Wytrzymasz tyle ze mną? - zapytała poważnie i spojrzała na mnie.
- Pytanie czy Ty wytrzymasz tyle ze mną. - pokazałem jej język.
- Z tym akurat nie będzie problemu. Ty jesteś, a bynajmniej starasz się być bezkonfliktowy, nie to co ja.
- Jakoś do tej pory wytrzymuje, więc myślę, że damy radę. - objąłem ją i pocałowałem w policzek.
- Blee ośliniłeś mnie. - zrobiła minę małego dziecka i zaczęła się wycierać.
- Tylko troszeczkę. - zacząłem się śmiać.
- Z kim ja żyję. - wywróciła oczami i zaczęła kończyć pakowanie.
2 godziny później wszyscy byliśmy już na lotnisku. Odprawa poszła szybko i mogliśmy zasiąść wygodnie w swoich fotelach.
- Jestem zmęczona. - ziewnęła Ann.
- Moje ramię służy pomocą. - zaśmiałem się.
- Tak też zamierzam uczynić. - uśmiechnęła się po czym położyła głowę na ramieniu.
Ja założyłem słuchawki i włączyłem muzykę. Po chwili spojrzałem na Ann, która już spała. Po kilku godzinach lotu wylądowaliśmy w zimnym Dortmundzie. Obudziłem Ann i ruszyliśmy do wyjścia. Po odebraniu swoich bagaży ubraliśmy ciepłe kurtki i ruszyliśmy na parking, gdzie stał mój samochód. Po drodze zadzwonił do mnie telefon. Wyciągnąłem go z kieszeni i wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Dzień dobry dzwonię ze szpitala w Monachium czy rozmawiam z panem Marco Reusem? - usłyszałem po drugiej stronie.
- Tak. A o co chodzi?
- Pański przyjaciel z dziewczyną mieli wypadek. Zostałam poproszona o poinformowaniu pana. - wyjaśniła...
________________________
Co mam na swoje usprawiedliwienie? Cały tydzień byłam "gościem" w domu... Wracałam po 15, jadłam obiad i wychodziłam, bo zawsze miałam coś do załatwienia...Wracałam po 22 i już nie miałam siły pisać. Na szczęście wczoraj miałam luźniejszy dzień to napisałam większość i dzisiaj dokończyłam i wyszło takie oto coś.. To jest właśnie efekt tego, że nie mam napisanych rozdziałów do przodu... Dlatego też kolejny rozdział pojawi się za 2 tygodnie. No chyba, że uda mi się wcześniej coś naskrobać, ale nie obiecuję :) Ocenę jak zawsze zostawiam Wam ;)
I Marco na zakończenie :)
Do następnego ;*
Ale fajnie, że Fabian ma dziewczynę! :D no no, chłopaki ładnie się wysilili. Sylwester na Ibizie?! Boziu, ja też tak chcę! :D
OdpowiedzUsuńWybacz, że się powtarzam, ale muszę jeszcze raz napisać, że bardzo się cieszę, że jest tak kolorowo i w jak najlepszym porządku pomiędzy Ann i Marco :)
Hahaha, ale fajnie wymyśliłaś te sceny z dziewczyną, którą klei się do Reusa, a Fabi i Erik chcą zwrócić na siebie uwagę. Biedne dziewczyny - muszą przemówić facetom do rozsądku ;D
Tylko to zakończenie takie jakieś nieciekawe... Skoro telefon jest z Monachium, to tym przyjacielem jest Mario, prawda?! O matko, żeby to nie było nic poważnego!
Czekam na następny rozdział! Pisz szybko!
PS: wspaniały widok na miasto! I zdjęcie Marco też niczego sobie :D
Buziaki :*:*:* <3
Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńJacy oni są słodcy :D
Świetny prezent sprawili chłopcy swoim ukochanym...
Sama bym tak chciało.
Marco i Ann są cudowni. Uwielbiam ich po prostu <3
Czekam już na kolejny ;******
Pozdrawiam, Marta ;****
Osz, Ty mendo! Jak mogłaś!?
OdpowiedzUsuńMario ma wypadek!? No, chyba sobie ze mnie żartujesz w tym momencie.!
W ogóle nie zrozumiałam tego całego zajścia z tą dziewczyną, która zarywała do Fabiana, Erika i co najlepsze do Marco.
Przecież Erik i Fabi mają dziewczyny, a oglądają się za innymi?
No a Marco... Geniusz! Po prostu geniusz!
Widać, że kocha Ann, a to się liczy najbardziej.
Błagam! Weź coś napisz i dodaj za tydzień. Ledwo co wytrzymuje do następnego piątku, a Ty mi tu, że za 2 tygodnie! Plisss...!
Niecierpliwie czekam na nexta i zapraszam do siebie na kolejny rozdział: http://serce-nie-slugaa.blogspot.com/2014/06/rozdzia-22-wiem-wiecej-niz-ci-sie-wydaje.html
Całuję, Kinga ;**
Chryste! Już myślałam, że Reus sie będzie oświadczać :)
OdpowiedzUsuńLedwo dziewczyny się odwróciły a tu proszę już jakąś pannę zagadali.
Niedobrzelce! <3
Świetny rozdział:)
Bosz! jaki wypadek ja sie pytam?
No i piękny sylwester szlag trafił!
Czekam na nn
Weny życzę:*
<3
Bosz! Wszyscy tylko nie Mario! Błagam!
OdpowiedzUsuńTa dziewucha mnie zdenerwowała przecież Oni wszyscy zajęci, no!
Też bym chciała na sylwester na Ibizę! I to w takim towarzystwie, no, no, no!
Tylko błagam niech to nie bedzie Mario!
Czekam z niecierpliwością na nn i mam nadzieję, że nie bedę aż tak długo czekać :)
Buziaki i zapraszam do siebie na nowy: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
Cudowny <3 Oni są słodcy , uwielbiam ich. Fajnie że Fabi ma dziewczynę. Nowy rok na Ibizie super. A ta dziewczyna co sobie wyobrażała, że poderwie Marco, ta scena w basenie była super :D Ten wypadek mi się nie podoba, nie chcę żeby to był Mario, ale coś czuje że to właśnie będzie on :(
OdpowiedzUsuń