Siedziałam w kawiarni mieszając już dawno gotową do wypicia kawę. Wpatrywałam się w nią jakby to była jedyna rzecz, na którą można patrzeć.
- Po co tu przyjechałeś? Skąd masz mój adres? - zapytałam, przerywając tą niezręczną ciszę.
- Spotkałem się z Victorią w Gladbach. Chciałem pogadać. - odpowiedział mi.
- Mogłam się tego domyślić. - prychnęłam. - Taylor my nie mamy już o czym ze sobą gadać. - odpowiedziałam spoglądając na niego.
- Chciałem Cię przeprosić za tamto. Nie byłem sobą.
- Tak masz rację nie byłeś. Byłeś naćpany. - wzięłam łyk kawy.
- Już taki nie jestem.
- A jaki jesteś? - mówiłam głosem pełnym nienawiści.
- Zmieniłem się. Jestem czysty od kilku miesięcy.
- Gratulację. A co ja mam z tym wspólnego?
- Chciałem Cię przeprosić i prosić o to żebyś mi wybaczyła. Ann kocham Cię. Może dasz nam jeszcze jedną szansę. - powiedział po czym chciał złapać mnie za dłonie, ale szybko je odsunęłam.
- Przykro mi Taylor, ale dla nas już nie ma szansy. Sam rozwaliłeś to co było między nami. Poza tym ja już z kimś jestem. - wyjaśniłam mu.
- Kochasz go? - zapytał.
- Kocham. - odpowiedziałam bez wahania.
- I tak łatwo chcesz przekreślić to co było między nami?
- Nie zwalaj teraz winy na mnie. To nie ja Ci kazałam brać. Poza tym nie zapominaj o tym jak mnie pobiłeś. Tego się tak łatwo nie wybacza. - odpowiedziałam po czym wstałam i bez pożegnania wyszłam z kawiarni.
~Marco~
Kolejny dzień siedziałem przy Mario. Jego rodzice z Christine poszli coś zjeść. Ja nie chciałem zostawiać go samego. Mimo, że był w śpiączce lekarze powiedzieli aby do niego mówić, że nas usłyszy. 'Rozmawiałem' z nim codziennie. Opowiadałem o tym jak nam się układa z Ann, o chłopakach z drużyny, że brakuje nam go na treningach. Dzisiaj już nie wytrzymałem i dałem upust swoim emocjom.
- Mario debilu! Masz się obudzić! I to już! Słyszysz?! Nie możesz mi tego zrobić! Ja Cię potrzebuję! - mówiłem i czułem jak moje oczy robią się wilgotne. - Musisz zostać świadkiem na moim ślubie! Masz jeszcze Christine. Chcesz ją tutaj samą zostawić?! Götze co z Ciebie za facet do cholery! - kontynuowałem.
Usłyszałem, że drzwi do sali cicho się otwierają. Otarłem więc szybko łzy z policzka przekonany, że wrócili państwo Götze i Christine. Odwróciłem się i zobaczyłem zupełnie inną osobę.
- Witaj Marco. Mogę wejść?
- Dzień dobry panu. Tak proszę. - odpowiedziałem trenerowi mojego przyjaciela.
- Jak on się czuje? - zapytał podchodząc do łóżka. - Wszyscy z Bayernie bardzo się o niego martwimy.
- Na razie bez zmian. - odpowiedziałem.
- Wiadomo kiedy wybudzi się ze śpiączki?
- Lekarze mówią, że to wszystko zależy od organizmu Mario.
- Przykra sprawa. Ale miejmy nadzieję, że lada dzień się to stanie. - uśmiechnął się do mnie lekko.
- Oby. - odpowiedziałem posyłając mu lekki uśmiech.
- A co tam u Ciebie? Jak Ci idzie w Dortmundzie? - zapytał zmieniając temat.
- Bardzo dobrze nie narzekam. Trener dał mi dwa tygodnie wolnego, abym mógł być przy Mario. - odpowiedziałem.
- Marco wiesz, że teraz jest zimowe okno transferowe. Nie ukrywam, że byłbym zainteresowany Twoją osobą w mojej drużynie.
- Mam umowę z Borussia i klauzulę. - odpowiedziałem czując narastającą we mnie irytację.
- Klauzula to nie jest problem.
- Ale ja mam rodzinę w Dortmundzie. W drużynie czuję się dobrze i nie chce jej zmieniać na chwilę obecną.
- Rodzinę można odwiedzać. W Monachium będziesz miał lepsze zarobki i będziesz mógł się rozwijać.
- Przepraszam bardzo, ale pan przyszedł zapytać co z Mario czy negocjować ze mną kontrakt dla pańskiej drużyny?! - podniosłem lekko głos. - Bo jeśli to drugie to proszę bardzo tam są drzwi! - dokończyłem wskazując dłonią drzwi.
- Marco ja...
- Nie jestem zainteresowany ofertą Bayernu. Pieniądze nie są w życiu ważne. Nie widzi pan, że życia nie można kupić?! W Dortmundzie też się rozwijam. Nawet lepiej niż w Bayernie. Tak, że to by było na tyle jeśli chodzi o naszą rozmowę. Dziękuję w imieniu Mario, że pofatygował się pan tutaj, aby dowiedzieć się co z nim. Do widzenia. - powiedziałem i odwróciłem się do niego plecami.
Guardiola wyszedł nic nie odpowiadając. Ja potrzebowałem chwili aby się uspokoić.
- Wybacz Mario, ale nie wiedziałem, że ten Twój trener to taki dupek. Może Ty go lubisz, ale ja bym się z nim raczej nie dogadał. - zwróciłem się do mojego przyjaciela.
Poczułem wibrację w kieszeni, więc sięgnąłem po mój telefon i zerkając kto do mnie dzwoni nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Cześć Kochanie. - powiedziałem lekko się uśmiechając.
- Wszystko w porządku? Coś z Mario? - zapytała zaniepokojona.
- Nie z Mario bez zmian. Dlaczego tak sądzisz?
- Bo masz taki zdenerwowany głos. - wyjaśniła.
- Aa to. Miałem małe spięcie z trenerem Mario. Ale to nic takiego. - wyjaśniłem i wziąłem głęboki wdech.
- Na pewno to nic takiego?
- Tak Ann. Nie martw się. Co u Ciebie? - zapytałem zmieniając temat. - Tęsknię za Tobą.
- Ja za Tobą też. U mnie ok. Szkoła, dom i tak w kółko. Kiedy wracasz?
- Za kilka dni. Trener mi głowę urwie jak przedłużę wolne.
- Nie chciałabym mieć chłopaka bez głowy. - zaśmiała się lekko do słuchawki.
- Też bym nie chciał bez niej zostać.
Do sali mojego przyjaciela weszli jego rodzice.
- Kochanie, rodzice Mario wrócili. Porozmawiamy później.
- Jasne. Będę czekać na telefon.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Pożegnaliśmy się i schowałem telefon do kieszeni.
~Ann~
Chciałam powiedzieć Marco o Taylorze, ale znając go niepotrzebnie by się denerwował. Nie chciałam mu niepotrzebnie zawracać głowy. Postanowiłam, więc poczekać aż wróci z Monachium. Odłożyłam telefon na szafkę i poszłam się przebrać. Założyłam dresy i koszulkę Marco, którą kiedyś po kryjomu mu zwędziłam. Uśmiechnęłam się wspominając moment, w którym blondyn przeszukiwał cały dom, aby ją znaleźć. Włosy związałam w niedbałego koka. Przebrana położyłam się na łóżku i wzięłam książkę, którą musiałam przeczytać na następny dzień robiąc przy tym różne notatki. Po jakimś czasie odezwał się mój telefon. Wstałam z łóżka i sięgnęłam po niego. Na wyświetlaczu widniał napis 'Numer prywatny'. Niepewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Ann proszę porozmawiaj ze mną. - po drugiej stronie usłyszałam głos Taylora.
- Mówiłam Ci, że już nie mamy o czym. - warknęłam do słuchawki.
- Ale ja się na prawdę zmieniłem. Proszę daj nam szansę. - błagał.
- Nie Taylor. To co było między nami już jest dawno skończone. Zrozum to wreszcie. - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Rzuciłam telefon na łóżko i położyłam się chowając głowę między poduszki. Dlaczego on nie może sobie odpuścić? Przecież ja mam Marco i kocham go. A Taylor sam posuł to co było między nami. Myśląc o tym usłyszałam ciche pukanie do pokoju.
- Ann przyniosłam Ci kanapki i kakao. - do mojego pokoju weszła mama. - Co sie stało Kochanie? - zapytała podchodząc do mnie. - Coś z Mario?
- Nie z Mario wszystko dobrze. - odpowiedziałam wynurzając głowę z poduszek.
- No to o co chodzi? - usiadła na skraju łóżka obok mnie.
- Taylor tu przyjechał. - wyjaśniłam krótko.
- Czego on tu chce?
- Chciał mnie przeprosić. Twierdzi, że się zmienił. Chce naprawić wszystko między nami. Chce, żebyśmy do siebie wrócili.
- A Ty czego chcesz?
- Jeśli pytasz o to czy coś do niego czuję to nie. Mam Marco i wiem w 100 % że to jego kocham. A od Taylora i tej przeszłości chce się odciąć, ale on mi nie pozwala.
- Każdy z nas ma jakąś przykrą sprawę z przesłości. Od tego nie da się ucieć choćbyśmy bardzo tego chcieli. Nie zadręczaj się tym dzisiaj. Ochłoń trochę. Zjedz to co Ci przyniosłam i szoruj spać. - odpowiedziała uśmiechając się do mnie.
- Spać? O tej godzinie? - zapytałam patrząc na nią ze zdziwioną miną.
- Kochanie zobacz, która godzina. - zaśmiała się wskazując na zegarek.
- Już 22?! - zrobiłam wielkie oczy odkrywając która widnieje godzina. - Zanim się ogarnę to już będzie północ. - jęknęłam.
- Właśnie dlatego Ci mówię, żebyś to zostawiła na jutro. Dobranoc. - pocałowała mnie w czoło i wyszła z pokoju.
- Dobranoc. - odpowiedziałam jej.
Następnego dnia rano obudziłam się lekko niewyspana. Cóż takie uroki chodzenia późno spać - pomyślałam. Sprawą Taylora na razie nie chciałam sobie zawracać głowy. Mam nadzieję, że zrozumiał wszystko po tym co mu wczoraj powiedziałam. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Tam włożyłam na siebie ubrania przygotowane wieczorem, umyłam się, zrobiłam lekki makijaż i gotowa zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie przygotowane przez moją mamę i jak każdego dnia punktualnie wyszłam przed dom, gdzie czekała na mnie już moja przyjaciółka.
- Hej. Co Ty taka dziwna? - zapytała Bonnie lustrując mnie wzrokiem.
- Co? Ja? Nie nie wyspałam się tylko. - odpowiedziałam.
- Pokłóciłaś się z Marco?
- Nie. Poszłam późno spać i to dlatego. - uśmiechnęłam się do niej.
- Słyszałaś najnowsze wieści? - zapytała mnie, gdy byłyśmy już pod szkołą.
- Jakie wieści? - zapytałam marszcząc brwi.
- No takie, że Fabi nie idzie na studia do Monachium. - odpowiedziała i wysiadłyśmy z jej samochodu.
- Jak to?! Co się stało?! - prawie wykrzyknęłam. - Tyle mówił o tych studiach.
- No jak to co się stało. Miłość, kochana miłość! - wyjaśniła obejmując mnie.
- No tak mogłam się tego po nim spodziewać. - odpowiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać.
- Cześć. - przed nami pojawił się nagle Taylor.
- Cześć. Znamy się? - zapytała Bonn krzyżując dłonie na piersi.
- My się znamy. - wyjaśniłam przez zaciśnięte zęby. - Mówiłam Ci, żebyś mi dał spokój. Tak trudno to do Ciebie dociera.
- Ale Ann proszę. Daj mi 5 minut. Tylko o tyle proszę. 5 minut. - złożył dłonie w geście proszenia.
Stałam chwilę i patrzyłam na niego przymrużonymi oczami.
- 5 minut i ani sekundy więcej. - odpowiedziałam. - Bonnie możesz poczekać na mnie w szkole ? - zwróciłam się do mojej przyjaciółki.
- Jesteś pewna? - zapytała.
- Tak. Za 5 minut jestem. - uśmiechnęłam się do niej.
Odeszła od nas bez słowa.
- Czego chcesz?
- Ann ja wiem, że to co między nami było już nie wróci. Rozumiem też to, że masz kogoś innego. Ale czy mogę liczyć chociaż na przyjaźń z Twojej strony?
Patrzałam chwilę na niego po czym wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
- Ty mówisz serio?
- A czy wyglądam jakbym żartował? Chcę chociaż trochę poprawić relację między nami. Ann proszę Cię. - odpowiedział i złapał mnie za dłonie.
Odsunęłam się od niego.
- Nie wiem. Muszę to przemyśleć. Daj mi kilka dni. - odpowiedziałam cicho.
- Dam Ci tyle czasu ile potrzebujesz. Proszę tu masz mój numer. - wręczył mi karteczkę z numerem telefonu.
Wzięłam od niego karteczkę i odeszłam bez słowa.
- Kto to do cholery był? - napadła na mnie Bonnie, gdy znalazłam się w środku.
- To był Taylor. - wyjaśniłam krótko otwierając szafkę i wrzucając tam karteczkę z jego numerem.
- Ten Taylor?! - zapytała zdziwiona.
- Tak Bonnie ten Taylor! - odpowiedziałam jej.
- Czego chciał?
Opowiedziałam jej o naszym wczorajszym spotkaniu, naszej rozmowie i o tym, że na razie nie powiedziałam o tym Marco.
- Ty chyba nie masz zamiaru się z nim pogodzić?
- Nie wiem Bonnie. Cały czas mówi, że się zmienił. A ja nie zauważyłam, żeby był jakiś inny odkąd go zobaczyłam. A co jeśli on na prawdę się zmienił i zrozumiał to co zrobił?
- Ann nie wiem. Nie znam go, ale na Twoim miejscu byłabym ostrożna. Zanim podejmiesz jakąkolwiek decyzję porozmawiaj o tym z Marco.
- Wiem. Poczekam, aż wróci z Monachium. Nie chce tego załatwiać przez telefon.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Niechętnie zabrałyśmy nasze rzeczy i ruszyłyśmy w stronę klasy.
~Marco~
Jak co rano byłem u Mario. Towarzyszyła mi Christine.
- Marco, a co jak on się nie obudzi? - zapytała mnie zw łzami w oczach.
- Nawet tak nie mów. Obudzi się zobaczysz. Wydobrzeje i wszystko wróci do normy. - odpowiedziałem jej łapiąc mojego przyjaciela za dłoń.
- Ale on już jest tyle czasu w tej śpiączce. Powoli zaczynam tracić nadzieję na cokolwiek. - wstała i stanęła przodem do okna.
Po słowach Christine zaczęła wzbierać ze mnie złość. Jak ona, kobieta jego życia może tak mówić?!
- Christine nawet... - zacząłem mówić przez zaciśnięte zęby, ale przerwałem czując lekki ścisk dłoni Mario.
Spojrzałem na nią wielkimi oczami i poczułem ponowne ściśnięcie.
- Mario. Mario słyszysz mnie? - wstałem z krzesełka i stanąłem nad moim przyjacielem. - Christine on się budzi! - powiedziałem do blondynki, która nadal stała tyłem do mnie.
- Co? Marco co Ty bredzisz? - zapytała patrząc na mnie czerwonymi od płaczu oczami.
Nie odpowiedziałem jej nic. Stałem nad Mario czekając na jakikolwiek znak, że się wybudza. I stało się ! Mario powoli zaczął otwierać oczy.
- Mario słyszysz mnie? To ja Marco. Jest tu też Christine. Leć szybko po lekarza! - zarządziłem.
Blondynka będąc w szoku stała jak wmurowana w podłogę, po czym wybiegła z sali. Mario otworzył oczy i rozglądał się przez chwilę po sali nic nie mówiąc.
- Miałeś wypadek. Jesteś w szpitalu. - wyjaśniłem mu.
- Kim jesteś? - zapytał spoglądając na mnie...
________________________
Taka jestem zła! :D Rozdział dłuższy niż poprzedni, ale jakością nie powala. Weno powróć do mnie! :(
Teraz raczej rozdziały będą pojawiać się niesystematycznie :( Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;*
Ćwiczymy, ćwiczymy :)
Do następnego ;*
Czuje, ze Taylor dopiero zacznie mieszac w zyciu Ann i Marco. Obym sie mylila. Mario sie obudzil, ale nie pamięta. To jest przerażające. Chyba ciezko sie obudzic i nie mieć pojęcia kim jest osoba stojąca obok łóżka. Drugiej stronie trz lekko nie jest. Obysmy nigdy nie mieli okazji znaleźć sie w podobnej sytuacji. Rozdzial fenomenalny-wszystkie takie sa. Mam nadzieje, ze nic nie zmaci szczęścia Ann i Reusa, a Mario wroci szybko do siebie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za ewentualne literowki i bledy. Efekt dodawania komentarza z tel. Pisze szybko wtedy i nie zawszezwroce uwage ;-)
UsuńNie! Małpo jedna! Jak mogłaś!?
OdpowiedzUsuńTen rozdział to jedna wielka katastrofa! Nie zrozum mnie źle!
Najpierw Taylor, teraz Mario...
Jak możesz..? Wiesz jaka ja byłam podekscytowana, kiedy czytałam to jak Mario się wybudza...!?
A on teraz traci pamięć!? A może tylko sobie żartuje z Marco. Błagam powiedz, ze to jest prawda. Że Mario sobie tylko żartuje. Jak to Mario. Proszę no...
Jessu... Jak się okaże, że Mario stracił pamięć to ja tego nie przeżyję. Serio.. Padnę na zawał i wtedy będziesz miała mnie na sumieniu! Mam 89 lat i coś takiego może mieć miejsce. Nie no żartuję. Jaka ja jestem idiotka! Żartuję, kiedy Mario może stracił pamięć!
Proszę dziewczyno dodaj jak najszybciej kolejny rozdział, bo ja wykituję!
Rozdział jak zawsze genialny, super, nieziemski...
A w wolnej chwili zapraszam do siebie na kolejny rozdział. ;))
Buzaki... ;** <3
Tyle się dzieję! Najpierw Taylor teraz Mario. To nie może być prawda Mario nie może stracić pamięci :C A co do Taylora to am złe przeczucia że może on namieszać w życiu Marco i Ann
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :*
O jaa, co za wstęp! Sama bym lepszego nie napisała!
OdpowiedzUsuńO masz... No i po co ten były chłopak tu przyjechał? Niby teraz taki kochliwy, a wcześniej to nie myślał co robi. Typowe -.- Oby tylko nie było przez niego większych problemów.
Muszę to powtórzyć... Marco to naprawdę dobry przyjaciel :) A ten trener mnie wkurzył -.- Przyszedł w odwiedziny do swojego podopiecznego i wyskakuje z ofertą dla Reusa. Bezczelność, ot co.
Ale zakończeniem rozwaliłaś system!! Nie rób nam tego! Niech to będzie chwilowy szok czy coś w tym stylu! Mario nie może stracić pamięci!
Rozdział wspaniały wbrew temu, co mówisz. Mi tam się podoba :D Pisz szybko następny, bo nie wytrzymam!
Trzymaj się, buziaki :*:*
<3
Na samym początku chcialam bardzo przeprosić za tak długą nieobecność. No ale obiecałam, że chocby sioę waliło i paliło to nadrobię wiec jestem :) Ale dosyć już ględzenia o mnie bo mało kogo to interesuje:)
OdpowiedzUsuńPowiem coś o rozdziliku w końcu:
Jak się wali to na całej linii, no. Ten Taylor! Juz mi sie nie podoba Jego postać, nie rozumie że to koniec ich związku? Dobrze, że Ann nie powiedziała nic Marco i tak ma dużo zmartwień ale jak coś sie bd działo to sama Go dorwę. Za Mario to Ci chyba nie wybaczę. No co On i amnezja?
Nieeeeee
Czekam na nn rozdział, zapraszam do siebie serdecznie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
+
Nominowałam Cię do Liebster Award:) Szczegóły u mnie ;)
Że niby Mario? Mój Mario nie pamięta swego anjlepszego przyjaciela?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że On tak tylko żartuje żeby nastraszyć blondaska bo ja chyba tego nie przeżyję. Błagam nie rób mi tego :)
Czekam z niecierpliwością na nn i nominowałam Cię do Liebster Award. Szczegóły tutaj: http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Chwilkę mnie nie było ale miałam tylko 2 rozdziały do nadrobienia. Oby tylko Ann się z tym Taylorem nie zaprzyjaźniła, przecież on chce zepsuć jej związek. Ooo Mario się wybudził super, ale on musi odzyskać pamięć! Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńWraz z przyjaciółkami uzależniłyśmy się od Twojego bloga. :D
OdpowiedzUsuńUsiadłyśmy przed wczoraj do komputera i czytałyśmy każdy rozdział po kolei. Naprawdę świetnie piszesz. Naptawdę musisz kochać to, co robisz, bo robisz to na takim poziomie, na jakim sama chciałabym być. :)
Ten wypadek Mario był na serio tragiczny. Ja i moje przyjaciółki strasznie się nim przejełyśmy. Teraz lece czytac dalej. :*
Buziaki :3