~Marco~
- Nie Caro dzisiaj nie mogę z Tobą pójść na te zakupy, bo mam popołudniowy trening.
- No ale Skarbie obiecałeś mi. Poza tym już po sezonie, więc należy się Tobie wolne!
- Mówiłem Ci, że mamy wolne od przyszłego tygodnia! - traciłem już powoli cierpliwość.
- Ostatnio w ogóle nie masz dla mnie czasu! - krzyknęła, a w oczach pojawiły się jej łzy.
- Kochanie, przecież wiesz na czym polega mój zawód. - powiedziałem spokojniej podchodząc do niej. - Teraz był koniec sezonu, więc był większy nacisk ze strony klubu. Wytrzymaj jeszcze kilka dni i sobie to odbijemy. - dokończyłem kładąc dłoń na jej policzku i uśmiechając się do niej lekko.
- Obiecujesz? - zapytała patrząc na mnie.
- Obiecuję. - odpowiedziałem całując ją w policzek. - A teraz na serio muszę lecieć, bo spóźnię się na trening. Kocham Cię. - dałem jej szybkiego całusa w usta i wyszedłem.
Droga na SIP zajęła mi kilkanaście minut, gdyż na mieście nie było dużego ruchu. Całą drogę myślałem o tajemniczej dziewczynie, z którą spędziłem ostatnio noc. Myślałem również nad moim związkiem z Carolin. Mam wrażenie, że coś między nami się wypala. Nie ma już między nami tego uczucia, które było na początku naszego związku. Może to wynik tego, że zdecydowaliśmy się razem zamieszkać? Może było na to jeszcze za wcześnie? A może to wina tej tajemniczej brunetki? Sam już nie wiem...
- Halo Marco! - z zamyśleń wyrwał mnie Piszczek.
- O hej Piszczu. - odpowiedziałem uśmiechając się lekko do niego.
- Wołam Cię już od kilku minut. - rzekł uśmiechając się. - Wszystko w porządku? - zapytał z troską w głosie.
- Tak. Wszystko jak najbardziej ok. Chodźmy do szatni, bo jak się spóźnimy to trener da nam popalić. - rzekłem chcąc zmienić temat.
Łukasz tylko mi przytaknął i razem ruszyliśmy w kierunku naszej klubowej szatni.
~Ann~
Całe przedpołudnie spędziłam z moją mamą na zakupach w sklepie meblowym, ponieważ nasz salon nie do końca był urządzony. Po powrocie do domu wzięłam chłodny prysznic. Dzień dzisiaj jest wyjątkowo gorący. Po 15 minutach odświeżona wyszłam na taras, gdzie znalazłam moją mamę siedzącą na huśtawce i czytającą gazetę. Usiadłam obok i się do niej przytuliłam.
- Oo, czy Ty coś kochana ode mnie chcesz? - zapytała z rozbawieniem w głosie.
- A to już nie mogę się przytulić bez powodu do własnej, prywatnej mamy? - zapytałam udając urażenie w głosie.
- Oczywiście, że możesz. - odpowiedziała również mnie obejmując.
- Dziękuję Ci. - rzekłam.
- Za co Kochanie? - zapytała z troską w głosie.
- Za wszystko. Za to, że jesteś. Ty i tata. Że mnie wspieraliście i wspieracie. - odpowiedziałam i poczułam jak pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Starłam ją dyskretnie, żeby mama się nie zorientowała.
- Znowu do tego wracasz? To już dawno za Tobą, a ja i Twój tata nigdy się od Ciebie nie odwrócimy. Pamiętaj. - mówiąc to patrzyła mi prosto w oczy.
- Wiem, ale to część mojej przeszłości, od której nie będę umiała uciec.
- Wiem Kochanie, wiem, dlatego zawsze możesz porozmawiać ze mną i tatą. Pamiętaj o tym. - powiedziała głaszcząc mnie po głowie.
- Dlatego właśnie wam dziękuję. - odpowiedziałam jej mocno ją przytulając. - A tak poza tym. To za ile obiad?
- Wiedziałam, że coś jeszcze się za tym kryje. - powiedziała mama i obie zaczęłyśmy się śmiać. - Za jakieś 10 minut powinien być. Chodź pójdziemy do kuchni.
Wstałyśmy z huśtawki i ruszyłyśmy w stronę kuchni, gdy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Pobiegłam szybko na piętro do mojego pokoju. Tam odszukałam telefon, który leżał na łóżku. Numer, który mi się wyświetlał nie był mi znany. Niepewnie więc wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- Ann? Cześć tu Fabian. - usłyszałam po drugiej stronie.
- Hej Fabian. Skąd masz mój numer? - zapytałam nieco zdziwiona.
- Od Bonn. Chyba nie masz jej tego za złe? Zapomniałem Cię wczoraj poprosić.
- Nie jasne, nic się nie stało. - odpowiedziałam uśmiechając się.
- To dobrze, bo już się bałem, że będę musiał ją gdzieś ukryć. - odpowiedział żartem.
- Nie no, aż taka straszna nie jestem. - odrzekłam śmiejąc się. - Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie? - zapytałam.
- W sumie to tak. Masz jakieś plany na wieczór?
- Nic ciekawego mi się nie zapowiada.
- To mam propozycję. Tu niedaleko znajduje się takie jezioro. Co byś powiedziała na imprezę?
- Impreza nad jeziorem? To nie jest aby zakazane? - zdziwiona zapytałam.
- Może i jest. - Fabian zaśmiał się. - Ale już nie raz tam imprezowaliśmy i nigdy nie było z tym problemów. - wyjaśnił po chwili.
- No nie wiem...
- Proszę zgódź się. Bonn też będzie i kilkoro innych znajomych ze szkoły.
- Nie dasz mi spokoju, aż się nie zgodzę, prawda? - zapytałam z rezygnacją w głosie.
- Raczej nie. To jak? O 20?
- Ok niech będzie, ale powiedz mi dokładnie gdzie to jezioro jest?
- Spotkajmy się pod domem Bonnie. Pojedziemy razem.
- Dobrze to widzimy się o 20.
- Super. To do zobaczenia. - rzekł mój nowy przyjaciel.
- Do zobaczenia. - odpowiedziałam i się rozłączyłam.
- Ann! Obiad! - usłyszałam wołanie mojej mamy z kuchni.
- Już idę! - odkrzyknęłam i wyszłam z pokoju.
~Marco~
- Klopp nas kiedyś wykończy, mówię wam. - podsumował dzisiejszy trening Nuri.
- Nie marudź. Czasami bywało gorzej. - odpowiedział mu Kuba.
- Ciesz się, że dzisiaj biegaliśmy 10, a nie 20 kółek. - dopowiedziałem.
- Dokładnie! Reus ma racje. - Kuba podszedł i przybił ze mną "piątkę".
- Pss blondi. - Mario potajemnie do mnie podszedł.
- Wybiję Ci kiedyś zęby za tą blondi Götze. - spojrzałem krzywo na przyjaciela.
- Już się tak nie wnerwiaj, bo Ci żyłka pęknie i tyle się narobi. - szepnął podśmiewając się.
- Gadaj o co Ci chodzi, albo spadaj. I w ogóle dlaczego szepczesz?
- Bo to sprawa wagi państwowej. - zabrzmiał poważnie, aż się wystraszyłem czy to nadal mój przyjaciel.
- A jaśniej możesz? - spojrzałem na niego i usiadłem na ławce zdejmując korki.
- Młody do mnie napisał, że robią dziś imprezę nad jeziorem, wiesz tym co zawsze i pyta czy przyjedziemy też.
- Dzisiaj? Stary nie wiem. Caro się czepia, że za mało czasu ze sobą spędzamy.
- No to co za problem? Weź ją ze sobą. - dopowiedział ukazując rząd białych zębów.
- Zapytam, ale nie wiem czy będzie chciała iść na taką imprezę.
- Powiedz jej, że jesteś moją jedyną deską ratunku, i że nie możesz mnie samego zostawić, bo mogę zrobić coś głupiego.
- Wiesz dobrze, że wydajesz o sobie nie najlepszą opinię zważając na to, że i tak macie z Caro na pieńku po tym jak rozkochałeś, a potem rzuciłeś jej najlepszą przyjaciółkę?
- Oj tam, pozbierała się po tym i już ma nowego faceta z tego co wiem. Nie wiem o co chodzi Carolin. - odparł urażony. To jak? Zapytasz?
- Zapytam i jak będę coś wiedział to zadzw...- nie dokończyłem, gdyż Mario przerwał mi moją wypowiedź.
- To widzimy się o 20 nad jeziorem. Narka.
-...onię. - dokończyłem z rezygnacją w głosie, lecz jego już nie było.
~Ann~
- Wychodzisz? - zapytał z salonu tata.
- Tak. Idę spotkać się z Bonnie i Fabianem. - odpowiedziałam zakładając buty.
- Wrócisz na noc? - mama włączyła się do naszej krótkiej rozmowy.
- Yy... No tak wrócę. - odpowiedziałam czując jak wielki rumieniec oblewa moją twarz. - To ja idę pa. - dodałam szybko nie czekając na odpowiedź rodziców.
Po chwili znalazłam się pod domem mojej przyjaciółki, gdzie czekał już Fabian.
- Bonnie jeszcze nie ma? - zapytałam.
- Już jestem. - powiedziała moja przyjaciółka dołączając do nas. - Jedziemy?
- Tak, tak wsiadajcie. - odpowiedział Fabian uśmiechając się.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę nieznanego mi jeziora.
~Marco~
- Kochanie na pewno nie chcesz z nami jechać? - zapytałem.
- Nie, nie interesują mnie takie szczeniackie imprezy, ale skoro Mario tak i potrzebuję Cię do tego to jedź. - odpowiedziała uśmiechając się lekko.
- Dziękuję. - pocałowałem ją. - Nie będę tam długo.
- Nie musisz się spieszyć. Monic do mnie przyjdzie, więc trochę nam zejdzie.
- No dobrze. To lece, bo Mario będzie się niecierpliwił. Pa.
- Pa.
Wyszedłem z domu, wsiadłem do auta i ruszyłem w stronę jeziora.
________________________
No i trójka :)
Prosiłyście mnie żeby dodawała częściej, więc pomyślałam, że będę dodawać rozdziały w każdy piątek i co drugą środę :) Po prostu taki układ będzie dla mnie najłatwiejszy, żeby pisać nowe rozdziały :) Mam nadzieje, że Wam to będzie odpowiadać :)
Do następnego ;*
Haha, ''blondi'' :D
OdpowiedzUsuńAnn i Marco będą na tej samej imprezie? To musi dojść do spotkania!
Aj, Reus ma w głowie Ann.. :D
I o co chodzi z tą przeszłością głównej bohaterki?
Czekam na następny! ;**
Wierna Czytelniczka.
Cudny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńReus i Ann na jednej imprezie? To musi się dobrze skończyć ;*
Czekam na kolejny rozdział ;*
w wolnej chwili zapraszam do mnie http://zakochanewdortmundzie.blogspot.com/ ;*
Ciekawe co się kryje w przeszłości Ann. Marco i Ann na jednej imprezce na stowke muszą się spotkać ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny roZdział ;D
Czekam na kolejny ;)))
Świetnie się rozkręca! :D
OdpowiedzUsuńAnn&Marco <3
Do następnego! :*
Czuję, że zacznie robić się gorąco :) Czyżby w następnym rozdziale się spotkali?
OdpowiedzUsuń